Dziś (9 marca) przypada 33. rocznica kolejowej katastrofy, która mogła zagrozić całemu miastu. 9 marca 1989 roku na kolejowym nasypie przy ulicy Poleskiej w Białymstoku przewróciły się cztery wagony ze śmiercionośnym chlorem. Mimo dużego zagrożenia nie doszło wówczas do wycieku i zatrucia.

Co roku mieszkańcy Białegostoku uczestniczą w uroczystościach upamiętniających tamte dramatyczne wydarzenia. Podobnie jak w ubiegłych latach, obchody 33. rocznicy zostały zorganizowane przy ulicy Poleskiej. To tam wykoleiły się wagony przewożące zabójczy chlor, tam też prowadzona była wielogodzinna akcja ratunkowa. Wydarzenia te upamiętnia ustawiony w tym miejscu krzyż.

W trakcie uroczystości przy krzyżu-pomniku wieńce złożyli między innymi przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich, reprezentanci służb mundurowych oraz przedstawiciele organizacji i stowarzyszeń. W obchodach wziął udział prezydent Tadeusz Truskolaski. Wcześniej, o godz. 11.00, nabożeństwo dziękczynne za ocalenie mieszkańców Białegostoku odprawione zostało w cerkwi Św. Mikołaja Cudotwórcy. Celebrował je arcybiskup Jakub. O godz. 18.00 mszę w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego odprawi arcybiskup Józef Guzdek.

W nocy z 8 na 9 marca 1989 roku do Białegostoku wjechał pociąg towarowy z ZSRR. W skład pociągu wchodziło między innymi 12 cystern z ciekłym chlorem. Gdy transport przejeżdżał przez ulicę Poleską, z powodu pęknięcia szyny nastąpiła katastrofa. Cztery cysterny wykoleiły się, a następnie osunęły na pobocze torów. Każda zawierała od 43 do 52 ton ciekłego chloru. Śmiercionośna substancja mogła w każdej chwili wydostać się z przewróconych wagonów.

Ówczesne władze miasta przez kilka godzin trzymały w tajemnicy informację o wypadku. Dopiero po godz. 11.00 rozpoczęła się ewakuacja. Ustawianie wykolejonych cystern trwało od godz. 15.00 do 1.30. Akcję białostockich strażaków wspierała ekipa z centralnej stacji ratownictwa chemicznego przy Rafinerii Płockiej. To, że nikt w tej katastrofie nie ucierpiał, wielu białostoczan uznało za cud.

Kamila Bogacewicz